...w Waszym wieku, może trochę młodszym, może trochę starszym od Was. Urodził się w małym (o wiele mniejszym od Tczewa) miasteczku na południu Polski, bardzo blisko gór, niedaleko Krakowa. Jego tata był krawcem z zawodu a pracował jako wojskowy, mama prowadziła dom, opiekowała się synami a czasem dorabiała jako szwaczka. Rodzice jego byli wierzącymi, religijnymi ludźmi a rodzina żyła dość skromnie. Napisałam, że mama opiekowała się synami, bo chłopiec miał starszego brata, który miał na imię Edmund. Miał też siostrę, która miała na imię Olga.. ale nie wiem, czy zdążył ją poznać ( choć niewykluczone, bo w tamtych czasach wiele kobiet rodziło dzieci w domu raczej niż w szpitalu jak teraz), bo umarła bardzo krótko po urodzeniu.
Poszedł do szkoły w podobnym jak Wy wieku.. wtedy nazywała się powszechna i była czteroklasowa. W jednej klasie było 60 uczniów ("sto pociech" dla nauczycieli :)) a przedmioty jakie miał były podobne do tych, które macie teraz, choć niektóre nazywały się inaczej: j.polski, religia, arytmetyka, śpiew, rysunek, prace ręczne, gimnastyka. Chłopiec stracił mamę (była słabego zdrowia) gdy miał 9 lat, jeszcze przed Pierwszą Komunią Świętą.
Gdy skończył szkołę powszechną poszedł do ośmioklasowego gimazjum dla chłopców (wtedy większość szkól była oddzielnie.. albo dla chłopców, albo dla dziewcząt). Jego ulubionymi przedmiotami oprócz j. polskiego były łacina, greka i religia. Był zdolnym uczniem i dobrym kolegą, gdy trzeba pomagał innym w nauce. Po lekcjach chodził z tatą, czasem ze starszym bratem na wycieczki w okolicach swojego miasta, lubił grać w piłkę i jeździć na nartach. Był też, jak niektórzy z Was, ministrantem.. choć, sam powiedział.. niezbyt gorliwym (potem, po reprymendzie jego taty chyba to się zmieniło, ale nie jestem pewna). Wkrótce starszy brat, który uczył się na lekarza (i nim został) zachorował i zmarł. W szkole nasz chłopiec zainteresował się literaturą, recytowaniem poezji i zaczął brać udział w przedstawieniach teatralnych.
Gdy skończył gimnazjum postanowił studiować polonistykę w Krakowie, dokąd razem z tatą się przeprowadzili. Zaczął studia, ale plany pokrzyżowała wojna (druga, ta której rocznicę wybuchu obchodzimy co roku, w dniu rozpoczęcia roku szkolnego, pierwszego września). Potem, jeszcze wiele interesujących rzeczy w życiu robił a gdy dorósł i stał się mężczyzną.. został.. (no, nie.. jednak nie mogę Wam napisać o tym kim został, bo byłoby za łatwo :)).. i jednym z najbardziej znanych Polaków.
Ciekawe, czy wiecie jak nazywa się chłopiec o którym Wam napisałam (i czy wiecie dlaczego akurat teraz)? Jeśli tak, to piszcie jak zwykle na: doczasu@protomail.com Jeśli nie wiecie to podejrzewam, że inni Wasi nauczyciele wkrótce Wam o tym wspomną. Planowałam napisać dziś również o latarniach morskich (a to też bardzo interesujący temat i stąd zdjęcie do listu) i wytłumaczyć dlaczego przyszło mi to do głowy w związku z bohaterem tego listu.. ale trochę mi zeszło, więc napiszę o tym w następnym do Was liście.
W razie, gdyby najbliższy czas był deszczowy (a chyba na to się zanosi) poniżej link dla miłośników przyrody (a wiem, że jest Was u nas w świetlicy całkiem sporo). Film tym razem o lesie.. pt. „Rok w puszczy“, polecam.. bardzo interesujący o tym co dzieje się w lesie w poszczególnych porach roku. Mam nadzieję, że się Wam spodoba.
https://m.youtube.com/watch?v=It15CCYeqAoTrzymajcie się zdrowo i do szybkiego zobaczenia w szkole.
pani Ania ze świetlicy